***
ArtystyczNIE
Czuję cię szczęście
w poprzek
na wskroś
POMIMO
oddałam ci moje skrzydła
wziąłeś je w rozliczeniu rocznym
niech nie biją mną
wciąż o te same ściany
kolana poobijane
od łapania słów jak sznurówek
trampki bowiem
na ludzkich ustach
nie nogach
uboga zatem w skrzydła
bez wymagań
i roszczeń do Boga samego
że tchnął w moją duszę za dużo
może zejdę na twardość podłogi
i ucieszy mnie w końcu
choćby zwykłe
zielone
21.04.2024
Nie ma juz we mnie potrzeby smutku
sprzedałam na pchlim targu za grosze
kupiła pani w słomkowym kapeluszu
żaląca się na stół z powyłamywanymi nogami
świeczkę zbyt pachnącą
i tę co nie pachnie wcale
zamykam wczoraj co marudne
i otwieram dzień
widokiem świerków zielonych
na jednym przysiadł kos
z pomarańczowym
słońcem na dziobie
i pałaszuje swoje śniadanie
z widokiem
jeszcze chwila leniwa
i naciągnę poranek na duszę
zaraz sąsiad zapuka na herbatę
zrobię taką naszą bez mleka
przy której poskubiemy
wczorajsze drożdżowe od mamy
gdzieś za drogą pies ujada na poranne ptaki
anielę się w tych dźwiękach zapomnianych
pierwszy raz od dawna
czuję w sobie
nadchodzącą wiosnę.
02.03.2024
Powrócę
bez pytań o wczoraj
usiądziemy na ganku dogasającego życia
i zapłaczemy nad brakiem
co nawet nie nieobecnością
Opowiesz mi o gajach zielonych
co latem pachniały szarlotką i cynamonem
O smaku polskiego chleba
który otulał stęsknione wargi
O zimie co zawsze w grudniu skrzypiała
wesołą kolędą
a potem
kroplą
lecz nie deszczu
zagościsz na moich powiekach
I bólem spłyniesz
przez sękate rany
łącząc splecione dłonie
na zawsze
powrócę
w oddechu ciszy szczęśliwej
otulając się jedynie mrozem
zapadnę w Ciebie
prochem i kamieniem
oddając Tobie mój ostatni oddech
***
Wiersz ZAMIENIŁAM SŁOWA NA GUZIKI w ramach projektu zainicjowanego przez Fundację Poemat w 2002 i Michała Zabłockiego 366 wierszy w 365 dni (książka poetycka na murze) 24 listopada 2022 wyświetlany na rogu ulicy Brackiej.
***
Nie noszę szminek
czerwień ust
niech sama się broni
Nie zakrywam
perłową bielą
pocałunków rumianych
nieśmiertelne ciągle leżą
w kącikach ust
tuż obok uśmiechu
…jak i lica
co pomimo iż styczniowe
wciąż zradzają letnie sekrety
Nie nosze szminek
żadna nie pasuje
do sukienek w motyle
i do mojej radości
co na wieki zamknięta
w kryształach melancholii
Szukając mnie
nie patrz mi zatem w oczy
magiczne tusze
trzepią rzęsami
I tylko usta pozostają prawdziwe
nie znalazlam jeszcze koloru
maskującego
kolory bólu i miłości
24.04.2018
***
Czasem
potrzeba samotności
by tak zwyczajnie
usiąść
przy kawie
wygarnąć sobie zdrowo
prosto w mordę
albo
za uszy jak trzeba
bez ckliwego tiu i tam
sam na sam
z poszarpaną duszą
bez słomki w kubku zielonej herbaty
której i tak zresztą nie pijam
dobre dla pensjonarek
mohito
nie piłam
ale brzmi lepiej
niż liściasta zalana wrzątkiem
kiedyś spróbuję
w sensie mohito
przyjaciel pisał że
pijana rumem limonka
tonie w towarzystwie mięty
może
w końcu
znajdę wspólny język
ze sobą
14.05.2022
***
Wspomnij kiedyś
przez wzgląd na umiłowanie śmiechu
wiem
że nie lubisz się śmiać
ja jednak
nadal kocham ten gwar szaleństwa
kiedyś spisałabym Ci to metaforą
opowiadając
o śniegu w szalejącym tangu
jak i o tangu w szalejącym śniegu
od lat jednak nie tańczy
mijam się z nim w drzwiach
gdy wodą osiada na styczniowym parapecie
nie wyleguje się też już na progu
nie sypie mi głowy popiołem
zapomniany dodatek
do grudniowego nieba
powiedzą kiedyś
WARIATKA SKRZYPIĄCEGO ŚNIEGU
wspomną i zapomną
a potem
już nawet nie będą zapominać
a potem
znów zima zaskoczy drogowców
ktoś napisze list do Św.Mikołaja
na słupie koło mojego domu
nakleją plakat z informacją
o jakimś koncercie
nastanie kolejny czwartek i poniedziałek
ale mnie już nie będzie
jak i do śmiechu
i do czegokolwiek
22.09.2022
***
Ostatnio nie ze mną
grymas szczęśliwy
przyklejony
gdzieś
do kaloszy
czeka
pory suchej
tonie
w kałużach
ulic
i
myśli
rozsypanych
kiedy wróci
zabiorę go
na herbatę różaną
i ciasto z rabarbarem
znów
zachwycimy się
zwykłym dniem
28.04.2022
***
Niewiele mnie dawnej pozostało
zbieram siebie resztkami
tam gdzie kiedyś
było mnie najwięcej
zaprzeczeniem
wyznaczam nowe jutro
purpurowe łzy
ponownie
zamykają dziś
07.04.2022
***
Obiecaj mi że jeszcze kiedyś
pobiegniemy przez łąkę
razem
bez
smutnych wierszy
w pamiętnikach
z chusteczką
lecz
jako latawcem
potem narwiemy poziomek
śmiejesz się
że ledwie pamiętam ich slodycz?
mówisz że smakują jak
przed laty
a ja z tamtego lata
pamiętam tylko granatowe niebo
i zielone kalosze
których potem już nigdy nie ubrałam
nigdy nie lubiłam zielonego
26.01.2022
***
Kiedyś Ci opowiem
dlaczego wtedy nie pisałam wierszy
kiedy dni zamykały się same
klucz nieprzekręcony
pogubiłam się w drodze do drzwi
żałowałam wówczas
że nie wymieniłam zimnych płytek
na ciepłość puchatego dywanu
choć ponoć niepraktyczne
resztki jedzenia wbijają się
pomiędzy jego włókna
tworząc kołtunowe menu
a ja
kiedy leżałam przez szerokość mojego życia
na lodowatym parkiecie
tak bardzo gdzieś miałam porządek
wtedy to sny przychodziły niespokojne
budząc mnie co świt o północy
skostniałą od braku słów
którymi od dawna przestałam zasypiać
kiedyś Ci opowiem
21.11.2021
Pamięci Pani Casey
(z tomiku 114 Decybeli Ciszy)
Proza nagrodzona w Międzynarodowym konkursie na Polonijnego Artystę Roku, organizowanym przez Polish Academy of Social Sciences and Humanities in London oraz Kwartalnik Ypsilon czasopismo literacko-artystyczne
Nazwałaś mnie swoim żonkilkiem, kiedy ubrana w żółty płaszcz, pierwszy raz zapukałam do twoich drzwi. Piękna wśród dostojnych kwiatów, które tak bardzo kochałaś, siedziałaś na swoim foteliku bujanym, ubrana w czerwoną podomkę. Pamiętam, jak i to, że wszędzie unosił się zapach lawendy, a na ścianach wisiały malusieńkie obrazeczki, ręcznie przez Ciebie malowane…domek nad potokiem, lekko pochylona wierzba płacząca, pies na kolanach dziecka…
Powitałaś mnie z uśmiechem:
-Wejdź żonkilku… i zaprosiłaś do środka .
To było wtedy, kiedy Cie pokochałam.
Swoimi schorowanymi dłońmi przytuliłaś mnie delikatnie. W ułamku sekundy stałaś mi się babcią, którą ledwie pamiętam. Od tej pory kradłam chwile, by wspólnie z tobą podglądać, jak Rubiki kłócą się za oknem Twojej sypialni, a potem, kiedy z czasem zaczynałaś opadać z sił -by wspólnie z tobą pomilczeć.
Pamiętam jedno wydarzenie: przyjęcie świąteczne, na które nie mogłaś już przyjść, powiedziałaś wtedy:
– Baw się dobrze żonkilku i nie przejmuj się starą babą. Pewnie i tak zasnę dziś wcześnie. Wiesz, ten grudniowy ziąb i nogi już nie te. Wesołych Świąt wyszeptałaś całując mój policzek.
Tamtej nocy porwałam pod rękę Mikołaja i z pachnącym ciastem cynamonowym zapukaliśmy do twoich drzwi. Nie wiedziałaś, że przyjdę, a jednak czekałaś ubrana w swoją najpiękniejszą sukienkę i kapelusz, który w swoich opowieściach nazywałaś Waniliowym. Nigdy nie zapytałam: dlaczego. Nie śmiałam dotykać tajemnicy, której jeszcze nie dane mi było poznać.
-Wiedziałam, że przyjdziesz. Wyszeptałaś.
Słowa ugrzęzły gdzieś pomiędzy emocjami, które do dziś nie sposób spisać słowami. Dom wypełniła Cicha Noc.
Wracam za każdym razem do tamtej nocy i do twoich radosnych oczu, które zapisały się we mnie na zawsze.
Kiedy odchodziłaś, padał śnieg.
Powiedziałaś mi :
-Żonkilku, idę na plażę po moje ukochane muszelki…
tak bardzo kochałaś morze…
Tak bardzo…
***
Kiedyś
sprzedadzą nas
za dinary
lub
za łyk Jacka Danielsa
kupią sobie zielone gacie
do wściekłego
bladoróżowego
podkoszulka
które nosić będą w pogodne lato
lub na niedzielną sumę
w najlepszym przypadku
skończymy jako
opał gdy zima w końcu zaskoczy
rozgrzeją słowami zimne kaloryfery
na ktorych powieszą frotowe skarpety
zawiśniemy nań metaforą
25.07.2021
***
Proszę
zaopiekuj sie dziś
moim smutkiem
noś subtelnie nad chwilową niepewnością
i stroń od pełnego słońca
dziur w drodze
i błotnych kałuż
płacze mi potem
to zachlapane nieszczęście
umorusanymi łzami
a jeśli marudzić zacznie
przekup
serowymi grzankami
lub
gorącą czekoladą
i nuć mu sennie
nie bezsennie
proszę
zaopiekuj się dziś
moim smutkiem
choć ten jeden raz
niech nie on
obudzi mnie
nocą
18.06.2021
***
Zaciszam się
nie szukaj zatem we mnie
mętnych metafor
ani uśmiechu
wyrżnął głową o krawędź nocy
z uprzejmości
i przyzwoitości
tłamszę jeszcze powietrze
linia życia na wdechu
telefon świeci jedynie datą
brak nowych wiadomości
wifi odświeżone ostatnio w marcu
sprawdzałam czas wygasania planet
moja czasoprzestrzeń
zgodnie z teorią względności
wiruje
tworząc coraz to większe
szczeliny ciemności
nie ma mnie
nawet we mnie
17.05.2021
DOM
Na skraju drogi stoi dom,
mieszkam w nim
gdy nikt nie patrzy
Z filiżanek w białe róże
piję herbatę…
w takim domu nie może być kubków
emaliowanych
takich, z dużymi uszami,
co to rozpalają się do czerwoności.
I okno tam jest z widokiem na świerki zielone,
i kominek, w którym tańczy nie mój już ogień.
Rozsiadam się kradnąc chwile wygody,
przykrywam się kocem wspomnień
przytulam się do miejsca
gdzie wytuptałam swój pierszy krok,
zimne mury pamiętają,
szeptają po imieniu
gdy nikt nie słyszy.
Na skraju drogi stoi dom,
mieszkam w nim
w zamknieciu powiek
w zapachu ciasta drożdzowego,
w odgłosie starego zegara
cisza…
pod powiekami rozkołysały się dzwony pobliskiego kościoła,
chwila zamknięta w piąstce czasu
w westchnieniu ,
w obrazie domu,
który stoi tam na końcu drogi
Na skraju drogi stoi dom,
mieszka we mnie
na zawsze…
Wiersz z tomiku 114 Decybeli Ciszy
***
Nic bardziej niepewnego
ponad ludzką obecność
od dziś zapominaniem
skrapla się we mnie życie
początkowo wyraźnie
będę pamiętać zapachy
potem już tylko przez pryzmat
wiosny kiedy nawet cisza milkła
przy tańczącym płomieniu świecy
następnie przyjdzie czas na pamiętanie pamiętania
butelka młodego Merlot rocznik 2019
pozostanie na wieczne niespożywanie
i ja zamknięta w chwili
z ulotnością wspomnień
które rozsypane
nie pasują już do nowego jutra
20.03.2021
Foto Jovi Dka
***
Popołudnia co poproszę o nigdy
niby nic
ot zwykłe losu
tik tak
a jednak pięść w pięść
i zgrzyt zębów
na czole krople potu
od zaciskania słów
26.11.2018
***
Mów do mnie
niech ta cisza odfrunie ptactwem
co podstępnie wydziobuje mój spokój.
Zagłusz je
szeptem
słowem
krzykiem
lub choć odgłosem łamanej gałęzi.
Zabierz ciszę
niech odejdzie nawet zwykłym echem
takim
co to rani betonowe ściany
choć przez chwilę
nie moje…
13.11.2018
PRZEMIJANIE
- Pamietasz kochany tamtą wiosnę,
gdy razem w objęciach dogasającego dnia
sączyliśmy kawe z filizanek w naszej ulubionej kawiarence na ulicy Augustianskiej? - Tak…pamiętam…
Cienie chowały się pomału w zakamarkach starych kamienic,
a Ty śmiałaś się tak pięknie
brodząc nosem w kawowej pianie. - Ścierałeś mi go wówczas płatkiami róż, ktore ukradłeś
z sąsiedniego stolika.
-…pachniałaś olejkiem rózanym…
- wiesz,że kocham róże
- i tulipany
- tak,tulipany też kocham, i kaczeńce
- wracaliśmy potem opustoszałymi uliczkami do Hotelu Pod Kasztanami…, wszechświat zamykał sie w Twoim spojrzeniu, w twoim dotyku, w Twoim westchnieniu,
…gdzie to odeszło? - Nadal uwielbiam róże i tulipany…
- …wazon pusty
- flakon z olejkiem dawno wywietrzał…
- Ulice ludzmi się zapełniły
- Hotel dawno zmienił nazwę…….
Na co patrzysz kochany ? - nadal tak pięknie się usmiechasz
- zapomnieliśmy kochany…zapomnieliśmy na siebie patrzyć
Dokąd idziesz? - po tulipany…